Ludwik I "Sprawiedliwy, Roztropny, Prawy" Piast (urodzony między 1313 rokiem a 1321 roku, zmarł w 1398 roku między 6 a 23 grudnia) herb

Syn Bolesława III "Hojnego, Rozrzutnego" Piasta, księcia na Legnicy, Brzegu i Wrocławiu, księcia kaliskiego, księcia opawskiego, księcia brzeskiego, księcia legnickiego, księcia namysłowskiego, księcia lubieńskiego, dziedzica korony Królestwa Polskiego i Małgorzata Przemyślidównej, córka Wacława II Przemyslida, króla Czech i króla Polski, wielkiego księcia krakowskiego.

Książę namysłowski od 1338 roku do 1342 roku, książę legnicki od 1342 roku do 1346 roku między sierpniem a 3 września, książę na Lubinie od między 1348/1349 roku, książę na połowie Brzegu i Oławy od 1358 roku między 18 lutego a 5 marca do 1368 roku, regent w Legnicy od 2 czerwca 1364 roku do 1373 roku, książę brzesko-oławski od 1368 roku do 1398 roku między 6 a 23 grudnia, książę Chojnowa, Kluczborka, Lubina i Niemczy od 1368 roku do 1398 roku między 6 a 23 grudnia.

9 sierpnia 1351 roku poślubi Agnieszkę Piastówną Żagańską (urodzona pomiędzy 1312 a 1321 rokiem, zmarła 6 lub 7 lipca 1362 roku), córkę Henryka II (IV) "Wiernego" Piasta, księcia żagańskiego, ścinawskiego, głogowskiego, wielkopolskiego, dziedzica Królestwa Polskiego i Matyldy Ballenstedt Askańskiej, córki Hermana III "Długiego" Ballenstedt Askańskiego, margrabiego brandenburskiego na Salzwedel.

Po śmierci Henryka VI pozostało z linii książąt śląskich jeszcze dwóch braci - znany nam już książę Bolesław III, pan na Brzegu i Legnicy, oraz wydziedziczony całkowicie najmłodszy Władysław.

Z pierwszego małżeństwa z królewną czeską doczekał się Bolesław trzech synów i jednej córki. Dwaj z nich, Wacław i przeżyli ojca, najmłodszy Mikołaj zmarł w niemowlęctwie. Córka_ Katarzyna wyszła za mąż za Przemysła I, księcia cieszyńskiego i zmarła przypuszczalnie przed rokiem 1361.

Tak zatem spadkobiercami bądź co bądź rozległego jeszcze. księstwa legnicko-brzeskiego byli dwaj starsi synowie - Wacław, urodzony w roku 1310, i młodszy odeń Ludwik. Gdy w roku 1327 Henryk VI stał się hołdownikiem Czech, Bolesław III stracił: już wszelką nadzieję na przejęcie bogatej wrocławskiej spuścizny i w dwa lata potem sam złożył w Pradze hołd Janowi Luksemburskiemu, tym bardziej że ów władca groził mu odebraniem księstwa legnickiego, gdyż w swoim czasie zrzekł się tego okręgu na rzecz Czech, zresztą bezprawnie, Władysław. W tej wyprawie do Pragi towarzyszyli mu dwaj synowie, Wacław i Ludwik, liczący wówczas zaledwie dwadzieścia lat.

Przy energicznym ojcu obaj bracia niewiele mieli do powiedzenia w zarządzaniu księstwem. Jakie otrzymali domowe wychowanie i czy odbyli jakieś studia, tego nie wiemy. Należy czy ojciec, zajęty polityką, zaciągający olbrzymie pożyczki, oddający w zastaw całe okręgi, zamki, wsie, a nawet własnych czynów, troszczył się o należyte ich wykształcenie. Matka większego wpływu mieć nie mogła, jako że umarła młodo, prawdopodobnie już w roku 1322, przy urodzeniu Mikołaja. Ludwik miał czas co najwyżej lat jedenaście, Wacław dwanaście. Uczyli się zapewne pod okiem miejscowych, wrocławskich lub brzeskich, preceptorów, a może też na dworze praskim, o czym świadczyłyby zainteresowania Ludwika, których z domu nie wyniósł.

W cztery lata po śmierci żony Bolesław ożenił się po raz drugi, z córką bana chorwackiego, Mladena II. Trudno powiedzieć, jak układały się jej stosunki z pasierbami i czy zajmowała się ich wychowaniem.

Ciągłe tarapaty finansowe Bolesława III sprawiły, że jego synom groziła ruina materialna. Legnicę oddał w zastaw mieszczanom wrocławskim za sumę 8 tysięcy grzywien, Chojnów za 4 tysiące, a Złotoryję za 3 tysiące. Z biegiem czasu coraz mniej było nadziei, aby kiedykolwiek zdołał wykupić zastawione ziemie i zamki.

Ożenki młodych Piastowiczów podreperowały zapewne tę mocno nadwerężoną fortunę. W 1341 roku Wacław pojął za żonę Annę, córkę Kazimierza cieszyńskiego, a w roku 1343 Ludwik ożenił się z Agnieszką, córką Henryka II głogowskiego. Na krótko przed małżeństwem Ludwika oddał Bolesław synom wielce zadłużone księstwo legnickie, aby się sami wykupili z rąk wierzycieli. Jednakże przekazywanie im praw do tego okręgu musiało się odbywać stopniowo, skoro już w roku 1338 uznawali się za panów Legnicy, stanowiącej lenno korony czeskiej. Ze źródeł historycznych wiadomo, że pełne prawa posiedli dopiero w 1342 roku.

Bolesław III rezydował wówczas w Brzegu, ale na dokumentach wystawianych w swej kancelarii używał nadal. tytułu księcia Brzegu i Legnicy.

W czasie wspólnych rządów nie doszło do specjalnych konfliktów między ojcem i synami, a przynajmniej w źródłach nie dochowały się o tym żadne wieści. Wiemy tylko, że Bolesław popadł był wówczas w konflikt z Kościołem i został wyklęty, prawdopodobnie już w 1336 roku, przede wszystkim za przywłaszczenie sobie mienia kościelnego. Klątwę potwierdził papież Benedykt XII i nie pomogły nawet interwencje Jana Luksemburskiego, a potem jego syna, Karola IV, w Awinionie. Książę cały czas żył pod klątwą i dopiero na krótko przed śmiercią zaczął prosić synów o pośrednictwo w pojednaniu z Kościołem.

Bolesław III, liczący wówczas 66 lat, zasłabł mocno, gdy po długim poście zjadł na Wielkanoc trzynaście młodych kurczaków i zbyt. wiele wypił różnych napojów. U łoża chorego pomystał Ludwik, a Wacław wyruszył od razu do Wrocławia na pertraktacje z biskupem Przecławem z Pogorzeli. Na prośby Wacława biskup wysłał do Brzegu dwóch kanoników - Jana, zwanego "Dobry Ranek", i Piotra z Gościny, którzy zdążyli przybyć do Brzegu i konającemu już księciu udzielić absolucji. Bolesław zmarł nad ranem 21 kwietnia 1352 roku, a ciało jego pochowano w kaplicy św. Dziewicy w Lubiążu, gdzie też wystawiono mu wspaniały sarkofag. Fundatorem był prawdopodobnie książę Ludwik.

Niestety, z pięknego nagrobka zachował się po II wojnie światowej jedynie skromny górny narożnik wierzchniej płyty z małą tarczą herbową i fragmentem napisu.

Warto tu przypomnieć, że ten książę utracjusz, mąż córki Wacława II, króla czeskiego, a potem i polskiego, pretendował do korony polskiej po śmierci następcy swego teścia, Wacława III. W roku 1306 ogłosił się nawet dziedzicem królestwa polskiego i rozpoczął wojnę z Henrykiem III głogowskim. Gdy jednak nie udała się wyprawa na Kalisz, zrezygnował z dalszych starań. W pewnym okresie był też sojusznikiem Łokietka, ale krótko i dla własnych egoistycznych celów.

O współrzędach obu braci w okręgu legnickim z braku źródeł niewiele możemy powiedzieć. Znając jednak charakter starszego z nich, Wacława, który wiele złych cech przejął po ojcu, należy sądzić, że w tych latach Ludwik niemało miał z bratem kłopotów. Poza tym księstwo legnickie było, jak wiadomo, mocno zadłużone u kupców wrocławskich, a straszna zaraza, jaka wówczas szalała niemal w całej Europie, nie ominęła także księstwa legnickiego.

Potwierdzeniem wspólnych rządów braci jest dokument lenny z 10 października 1342 roku, wystawiony przez nich w posiadłości wrocławskiego mieszczanina Salomona nad rzeczką Ślęzą. Samo złożenie hołdu odbyło się na zamku praskim, przy czym w imieniu Ludwika i własnym złożył przysięgę Wacław. Obaj bracia otrzymali wówczas w lenno od Karola IV jako margrabiego Moraw następujące miejscowości: Legnicę, Złotoryję, Chojnów, Lubin, Brzeg, Oławę, Grodków, Niemczę, Namysłów, Bierutów, Kluczbork, Byczynę, Gorzów Śląski, Wołczyn, Jelcz, a zatem nie tylko te miejscowości, ktôre faktycznie posiadali, ale i te, które ich ojciec zastawił, a do których obaj synowie mieli dziedziczne prawa.

Po trzech latach wspólnych rządów, kiedy wzajemne stosunki między braćmi nie układały się najlepiej, może za radą ojca podzielili księstwo legnickie mniej więcej na równe części. O ostatecznym wyniku zdecydowało losowanie - Wacław otrzymał Złotoryję, Chojnów i Lubin, a Ludwik Legnicę wraz z całym okręgiem.

Młodszy książę Ludwik miał dużo szczęścia, gdy bowiem w swej części, zupełnie niespodziewanie odkryto bogatą żyłę złota w pobliżu Legnicy - we wsi Mikołajowice. Była ona tak wydajna, że w każdym niemal tygodniu zatrudnieni tam górnicy wydobywali do 120 funtów złota. Mając takie dochody, zaczął książę Ludwik spłacać długi i uzdrawiać gospodarkę swego księstwa. Jednakże zawistny Wacław, skoro się tylko dowiedział o wielkich zyskach brata, wszczął z nim na nowo spory o część posiadłości. Nawiązał też kontakty z Karolem czeskim w sprawie sprzedaży swego działu, nie chcąc, by młodszy brat został kiedyś jego spadkobiercą. Wacław bowiem mimo kilkuletniego małżeństwa nie miał żadnego potomstwa, podczas gdy był już W tym czasie ojcem dwóch synów.

Kiedy jednak Karol nie bardzo się kwapił do zawierania transakcji z księciem Wacławem, ten po powrocie z Czech począł rabować dobra młodszego brata, chcąc go w ten sposób zniszczyć: i zmusić do zrezygnowania nawet z tej skromnej części jaką posiadał. Wówczas to nieżyczliwi ludzie doradzili księciu Ludwikowi, aby dobrowolnie odstąpił Wacławowi swą legnicką część, bo, inaczej starszy brat siłą go usunie, wyrządzając wielką krzywdę małoletnim synom księcia. Wacław oświadczył przy tym, że na wypadek swej śmierci - a w tym czasie poważnie chorował - przekaże wszystkie swe ziemie bratu i jego synom, gdyby doczekał się potomstwa męskiego, wówczas Ludwik zatrzymałby do śmierci swe pozostałe ziemie, a po zgonie obu braci ich potomkowie podzieliliby się równo całą sukcesją. Te przekonały pokojowo usposobionego Ludwika i w 1346 roku do ugody między braćmi.

Ludwik, który wraz z żoną i dziećmi zamieszkał teraz we wsi, Bukowno pod Lubinem, zubożał bardzo jego, dochód wynosił zaledwie 400 grzywien. Ale i Wacław nie zyskał tyle, ile sobie wyobrażał, pokłady złota bowiem zaczęły się po kilku latach wyczerpywać, a inne dochody nie mogły zaspokoić wielkich potrzeb księcia, który brakiem zmysłu gospodarności i rozrzutnością wielce przypominał swego ojca. Rychło więc książę popadł w długi i począł zaciągać pożyczki, a nawet kopalnię w Mikołajowicach oddał w zastaw za sumę 700 grzywien.

Sprawą wielkiej wagi dla obu braci, choć z przyczyn przeciwnych, był powrót Wacława do zdrowia. Ten schorowany człowiek, który w dniach układu o lasce, odzyskał siły i co więcej doczekał się przyjścia na świat czterech synów: Ruperta, Wacława, i Henryka oraz córki Jadwigi.

Mając teraz potomstwo, łamał ciągle umowę z roku 1346 i nadal marnotrawił dziedzictwo. Ludwikowi trudno było pogodzić się z takim stanem rzeczy, zabiegał więc o pomoc innych książąt śląskich oraz wiernego mu rycerstwa i mieszczan. Za zgodą Wacława wykupił Lubin, a gdy starszy brat zastawił bez uzgodnienia z nim Złotoryję jakiemuś Żydowi, pochwycił owego Żyda, uwięził i wymusił na nim unieważnienie zastawu.

Wacław mścił się za to na nim, najeżdżając jego majątki, paląc i rabując wsie. W tych trudnych latach jedyną dla Ludwika i ważnym punktem obrony był zamek w Lubinie. Nie pomagały żadne układy ani pośrednictwa, nawet Karola IV. Zła wola i chciwość Wacława burzyły wszystko. Śmierć ojca nie polepszyła sytuacji. Niezgoda trwała nadal.

W 1357 roku cesarz Karol IV doprowadził wreszcie do układu między braćmi. Zobowiązali się zaprzestać najazdów i wzajemnych prześladowań, jak również zwrócić zagarnięte majątki. Wacław miał się już nie upominać o wsie - Krzeczyn Wielki i Krzeczyn Mały, Pieszków, Osieki, Miłogosławice, Bukowno, Bieniowice i Ozorzyce. Ludwik zrzekał się pretensji do Namysłowa.

Umowa ta miałaby może większą trwałość, gdyby w kilka miesięcy potem nie zmarła macocha obu książąt, która jako wdowa po księciu Bolesławie III miała dożywocie na Brzegu i Oławie. Spadek po niej na nowo powaśnił braci, gdyż Wacław natychmiast sprzedał swą część za 2500 grzywien księciu Bolkowi II ze Świdnicy, który przejąwszy połowę starał się z drugiej wyrugować Ludwika. Rozpoczęły się nowe spory i jeszcze groźniejsze waśnie, Ludwik bowiem miał teraz oprócz brata drugiego, groźniejszego przeciwnika w osobie Bolka II świdnicko-jaworskiego, który był wówczas najpotężniejszym księciem na Śląsku.

Na szczęście po stronie Ludwika stanął ponownie Karol IV i dzięki jego mediacji zawarli bracia jeszcze jeden układ. Wszelkie sprawy sporne rozpatrzyła powołana przez cesarza komisja, złożona w większej części z rajców miasta Wrocławia, a wypracowane przez nią warunki ugody potwierdził następnie Karol IV dnia 24 lipca 1359 roku.

Ludwik miał samodzielnie władać Brzegiem, Chojnowem i Lubinem, a Wacław księstwem legnickim. Chojnów przechodził całkowicie w ręce Ludwika wraz ze wszystkimi posiadłościami, wsiami oraz uprawnieniami do lasów, łąk i pastwisk. Gdyby jednak Wacław oddał bratu okręg Grodkowa, wówczas Chojnów miał wrócić do niego ze wszystkimi przynależnymi prawami. Zatrzymywał on następujące wsie: Chocianów, Sobin, Ogrodzisko i Zabiec i miał wypłacać Ludwikowi 500 grzywien praskich groszy rocznie. Ze swej strony Ludwik zrzekał się sam i w imieniu synów praw do Legnicy, Chocianowa i Złotoryi wraz z okręgami, z wyjątkiem czterech wsi - Pieszkowa, Osieku, Wielkiego i Małego Krzewna, które miały zostać przy Lubinie; przyznano mu też prawo pobierania czynszów z należących do Wacława wsi - Ozorzyc, Bieniowic, Mikorzyc i Bukowna. Książę Wacław musiał oddać bratu swą połowę Brzegu i Oławy, a także zrzec się swych praw do Kluczborka, Byczyny i Wołczyna, na których wykupienie miał wypłacić Ludwikowi 2000 grzywien, a pierwszy tysiąc już w roku zawarcia układu, na św. Marcina. Układ regulował również kwestię oprawy wdowiej dla żony Wacława na wypadek jego śmierci oraz spłacenia długów po zmarłym ojcu, Bolesławie III.

W niespełna pięć lat potem, 2 czerwca 1364 roku, zmarł Wacław, pozostawiwszy po sobie pięcioro małoletnich jeszcze dzieci. Pochowano go w legnickiej kolegiacie, ufundowanej przez obu braci jeszcze w 1348 roku.

Książę Ludwik objął władzę nad ziemiami brata i wziął w opiekę jego dzieci, dbając jak ojciec o ich interesy, wychowanie i wykształcenie. Ani im, ani wdowie po zmarłym nie dał odczuć niechęci z powodu krzywd doznanych od brata. Za rządów Karola IV luksemburskiego, który umocnił czeskie panowanie na Śląsku, zapanował tu długoletni pokój. Wykorzystywał to książę brzeski, a teraz i legnicki, by podnieść gospodarkę księstw, nadwerężoną mocno przez długie i złe rządy ojca, a potem brata.

Spośród stu kilkudziesięciu Piastów śląskich najwięcej wybitnych postaci wydała linia brzeska. Jedno z czołowych miejsc w tej grupie zajmuje niewątpliwie Ludwik I brzeski.

Zastał księstwo zupełnie zrujnowane i w połowie rozgrabione, majątki, wsie i miasta zadłużone lub oddane w zastaw. Jednakże gospodarność księcia i wielka oszczędność, zwłaszcza w pierwszych latach samodzielnych rządów, zrobiły swoje. Stopniowo wykupywał poszczególne okręgi z obcych rąk, zmniejszał zadłużenia, dbał o interesy swych poddanych. Korespondował osobiście z królem Polski, Kazimierzem "Wielkim", między innymi z powodu zniszczenia młynów przez starostę wieluńskiego Zbigniewa i zajęcia koni. Wiele kłopotu nastręczała księciu sprawa odzyskania Byczyny i Kluczborka. Oba te okręgi, jak również Namysłów i Wołczyn jeszcze ojciec, Bolesław III, oddał w zastaw Kazimierzowi Wielkiemu. Potem zdołał się tu usadowić Bolko II świdnicki, któremu Wacław odsprzedał swe prawa do Kluczborka i Byczyny, a tylko Namysłów wrócił do książąt brzeskich w 1353 roku. Po śmierci brata musiał Ludwik toczyć wielkie spory, a potem i walkę z książętami opolskimi, którzy jako siostrzeńcy Bolka II otrzymali od niego w testamencie Byczynę i Kluczbork. Nie chcieli się oni zgodzić na wykup tych okręgów, wobec czego książę brzeski zorganizował wyprawę zbrojną i pokonał wojska Opolczyków pod Kluczborkiem, a następnie, po wypłaceniu im znacznej sumy pieniężnej, wszedł w posiadanie spornych terytoriów. W tej transakcji przyszli mu z pomocą sami mieszczanie tego miasta, dając pieniądze na wykup, w zamian za co otrzymali od księcia dochody z wójtostwa. W 1373 roku Bolko III opolski wystawił w Opolu w dzień św. Katarzyny specjalny dokument, w którym potwierdził otrzymane Ludwika brzeskiego 200 kóp i 75 grzywien groszy praskich tytułem wykupu trzech miejscowości - Kluczborka, Byczyny i Wołczyna.

W ten sposób księciu pozostała jeszcze do odebrania Niemcza, którą po śmierci Bolka II świdnickiego miała na dożywocie wdowa po nim Agnieszka. Jednakże jeszcze za życia księżnej, w 1382 roku, udało się najstarszemu synowi Ludwika I, Henrykowi, uzyskać od króla czeskiego Wacława za pół sumy zastawnej (4 tysiące grzywien) prawo do wykupu. Faktyczne przejęcie okręgu Niemczy nastąpiło dopiero po śmierci Agnieszki w 1392 roku.

Starając się powiększyć księstwo i odzyskać wszystkie te ziemie, które kiedyś dzierżył ojciec Bolesław, zabiegał również ksią- żę Ludwik o zmianę warunków lennych, aby wszystkie ziemie księstwa legnicko-brzeskiego stały się jedną całością i można je było dziedziczyć w obrębie brzesko-legnickiej linii piastowskiej bez uprzedniej zgody króla Czech. Istotnie, po wielu staraniach, oczywiście nie bezinteresownie, wydał wreszcie król Wacław IV taki dokument w Pradze w 1379 roku. Obok księcia Ludwika występuje tam również najstarszy jego syn, Henryk VIII brzeski.

Przywilej dotyczył wszystkich książąt legnicko-brzeskich, a więc i synów zmarłego księcia Wacława, przewidując, że na wypadek śmierci któregoś z' nich jego prawa miały przejść na najbliższych braci czy krewnych z wykluczeniem innych linii Piastowskich.

Regulując sprawy dziedziczenia całego księstwa, nie miał bynajmniej Ludwik na uwadze swego własnego interesu, lecz dobro całej linii dynastycznej Piastów brzesko-legnickich. O bratanków troszczył się jak o własne dzieci, wychowując ich najpierw wespół, z wdową po Wacławie, Anną cieszyńską, a po jej śmierci zajmując się osobiście ich losem. Pospłacał długi ciążące na dobrach bratanków, a gdy dorośli, potrafił ich nakłonić do zawarcia wspólnego układu, w którym postanowili, że przez dziesięć lat nie podzielą swego dziedzictwa, czyli księstwa legnickiego, gdyby zaś któryś z nich domagał się wbrew umowie wydzielenia swego działu z całości księstwa, miał być uwięziony.

W 1374 roku przypuścił książę oficjalnie do współrządów najstarszego bratanka, Ruperta, służąc mu zawsze pomocą w trudniejszych sprawach. Dwaj młodsi bracia obrali za radą Ludwika stan duchowny. Wacław został niebawem biskupem lubuskim, a później, po śmierci Przecława z Pogorzeli, wstąpił na tron biskupi we Wrocławiu. Nie obyło się przy tym bez konfliktów, gdyż przeciw objęciu tego biskupstwa przez księcia piastowskiego wystąpił król. czeski, obawiając się zmniejszenia swych wpływów na Śląsku. Ludwik jednak zdecydowanie poparł bratanka, a po. parli go też inni Piastowicze śląscy i mimo oporu Karola IV, a potem Wacława IV książę legnicki dopiął wu 1380 rok celu; w dwa lata później uzyskał też formalną zgodę króla Czech. Warto dodać, że z rąk Wacława IV nowy biskup przejął Grodków jako lenno.

Opieka ojcowska nad bratankami i umiejętne rządy zjednały księciu Ludwikowi wiele sympatii na całym Śląsku; cieszył się autorytetem nawet na dworze cesarskim w Pradze. Nadano mu chlubny przydomek "Sprawiedliwego", na który w pełni zasłużył.

W wielu kwestiach spornych, jakich nigdy nie brakowało na Śląsku pośród ambitnych, ale też chciwych majątku i władzy Piastowiczów, wzywano księcia w charakterze rozjemcy, ufając jego bezstronności. I tak już w 1359 roku był wraz z bratem mediatorem w sporze między księciem Konradem kozielskim a księciem Przemysłem cieszyńskim. Spór ten ciągnął się długo, aż dopiero w 1373 roku udało się Ludwikowi I i Bolkowi III ziębickiemu pogodzić obie strony. Pośredniczył również Ludwik w długoletnim sporze biskupa Przecława z Pogorzeli z księciem Konradem oleśnickim i kozielskim. Nawet cesarz Karol IV wyręczał się nim niekiedy, zlecając mu rozjemstwa w ważnych sprawach śląskich.

Książę brzeski dał się też poznać jako świetny administrator. W przeciwieństwie do ojca unikał długów, a jeśli już był zmuszony zaciągnąć pożyczkę, spłacał ją jak najszybciej, bo odsetki niejednokrotnie sięgały 12% od kapitału w stosunku rocznym.

W pierwszej księdze miejskiej Brzegu zachował się bardzo obszerny rejestr zobowiązań finansowych, jakie obciążyły miasto wskutek lekkomyślnego postępowania księcia III. Wszystkie te długi, utrudniające mocno normalne życie organizmu miejskiego, starał się Ludwik co prędzej spłacić i rzeczywiście po kilku latach zdołał uwolnić miasto od wielu ciężarów, zyskując sobie uznanie mieszczan. Roztaczał też opiekę nad biedotą miejską, która nie miała dość słów uznania dla jego szczodrobliwości.

Dbając o interesy Brzegu, udzielał Ludwik mieszczanom wielu przywilejów, idąc w tym względzie za przykładem ojca. Ale choć Bolesław też im nie szczędził różnych nadań, nie wszystkie mogli wykorzystać, stary książę bowiem przez siedemnaście lat żył pod

klątwą, przez co cierpiała i jego stolica, za jaką uchodził wówczas Brzeg. Kupcom brzeskim zakazywano handlu na rynkach wielu miast śląskich, jako że i oni objęci byli klątwą.

Inaczej było za rządów Ludwika. Bogaciło się miasto, ale odnosił też korzyści sam książę. W 1363 roku przyznał krojowni. kom brzeskim prawo sprzedaży sukna w ich własnych kramach.

W 1384 roku zezwolił najstarszym rajcom i mistrzom krojowniczych na budowę sukiennic. Zmniejszył liczbę kramów piekarniczych z 65 do 42, aby ułatwić kontrolę i polepszyć jakość pieczywa. Decyzja ta zapadła w roku 1377, po uprzednim uzgodnieniu sprawy z radą miejską i mistrzami piekarskimi. Prawodawcza działalność księcia wyraziła się również w przekazaniu Brzegowi sądownictwa zarówno w samym mieście, jak i w najbliższej okolicy.

W 1368 roku poświadczył książę Ludwik akt zakupienia przez miasto wsi Mała Lubsza, którą przekazał swej stolicy ze wszystkimi uprawnieniami, jakie tam dotychczas przysługiwały księciu; swe prawa zwierzchnie miał odzyskać jedynie na wypadek sprzedania owej wsi. Chcąc zaopatrzyć Brzeg w tani budulec, ofiarował miastu spory szmat lasu, jaki się rozciągał między Lubszą a Mąkoszycką Drogą i Lubuteckim Potokiem. Miasto zaś w zamian za ten dar przekazało księciu plac w mieście pod budowle fundacji kościelnej, z równoczesnym zwolnieniem od wszelkich miejskich opłat i czynszów. W roku 1384 zakupił Brzeg. od dwóch braci wieś Dębno wraz z przyległościami na tych samych warunkach, co Lubszę, z tą tylko różnicą, że tutaj książę utrzymał jedną starą powinność, do jakiej był zobowiązany dawny właściciel, mianowicie do dostarczania dworowi książęcemu czterech funtów pieprzu na dzień św. Michała. Całkowita spłata należności w sumie 120 grzywien nastąpiła dopiero w roku 1385.

Najbardziej jednak zasłynął książę Ludwik i najtrwalsze pozostawił po sobie ślady jako budowniczy i mecenas kultury. Jeszcze jako ograniczony we władzy i dochodach książę lubiński przystąpił do fortyfikowania swej rezydencji w Lubinie. Napisana na jego „dworze Kronika książąt polskich wspomina, że "przekształcił zamek i opasał miasto murami, a także zamek obrócony w ruinę u progu jego władzy". Z tych umocnień obronnych i murów. miejskich pozostały jedynie resztki. Ufundował też wówczas książę kaplicę zamkową, z której zachowała się do dziś wewnętrzna ściana zachodnia ze śladami sklepienia i ściana południowa długości dwunastu metrów z portalem. W czasie wojny trzydziestoletniej zamek i kaplica uległy zniszczeniu, potem zostały przebudowane.

Sam zamek stanowił system obronny, niezależny od miasta i odgrywał bardzo ważną rolę jako punkt kontrolny przy drodze wiodącej do Legnicy. Warto podkreślić, że książę Ludwik dla uwiecznienia własnej osoby nakazał wyrzeźbić swą i swej żony postać na tympanonie w kaplicy, poświęconej pamięci prababki, św. Jadwigi. Historycy sztuki przyjmują czas powstania tympanonu i rzeźb na lata 1353-1358.

Budowle księcia Ludwika z okresu lubińskiego tym bardziej zasługują na uwagę, że powstały w trudnej sytuacji finansowej księcia, kiedy to, niemal wydziedziczony, pędził żywot w ciągłym zagrożeniu ze strony brata i musiał się ograniczać nawet w najbardziej niezbędnych wydatkach na utrzymanie rodziny. Nic więc dziwnego, że budowle te były bardzo skromne w porównaniu z tymi, które potem zbudował w Brzegu.

Wśród wielu zabytków z tego okresu najmniej elementów pozostało z zamku książęcego, który Ludwik przejął po swym ojcu, ale w znacznej mierze przebudował. Dokonana jednak w XVI stuleciu dalsza przebudowa tak dalece zmieniła wygląd zamku, że historycy sztuki z trudnością trafiają dziś na ślady architektonicznej działalności Ludwika. W każdym bądź razie zamek już istniał i był murowany, mamy bowiem wzmianki o "małej izbie zamku" bądź też o "wieży zamku brzeskiego", gdzie spisywano niektóre dokumenty.

Z tych czasów przetrwało daleko więcej zabytków sakralnych. Wiemy, że w 1360 roku Ludwik zapoczątkował budowę kaplicy zamkowej pod wezwaniem św. Trójcy i św. Jadwigi, a potem ufundował kolegiatę św. Jadwigi, informując o tym zamiarze w 1371 roku biskupa Przecława z Pogorzeli. Bogate nadanie księcia przeznaczone było dla dwunastu kanoników i dziekana, którym został Piotr Padusza, imiennie przez księcia Ludwika wymieniony w liście do biskupa wrocławskiego. Dla tegoż dziekana wyjednał książę u samego papieża specjalne prawo noszenia insygniów biskupich w dni świąteczne. Ponadto w skład duchowieństwa kolegiaty wchodziło trzynastu wikariuszy i rektor szkoły. A zatem obok zadań czysto religijnych odgrywała także kolegiata ważną rolę dydaktyczną, prowadząc szkołę, gdzie kształciła się młodzież. Z członków kolegiaty rekrutowali się wszyscy dostojnicy dworscy, jak na przykład kanonik Tomasz z Gubina, sekretarz kancelarii książęcej.

Książę dobierał sobie ludzi wykształconych, mających za sobą w niejednym przypadku studia na sławnych uniwersytetach Europy. Wielu spośród nich wywodziło się z mieszczańskich rodzin śląskich. Do takich zaliczyć należy autora Kroniki książąt polskich, którym był prawdopodobnie Piotr z Byczyny. Kolegiata brzeska doszła do znacznej zamożności, gdyż w ślady księcia poszedł biskup wrocławski, przekazując jej dochody ze swych dóbr biskupich, a także książę Ziemowit cieszyński, rycerstwo i bogaci mieszczanie. Jeszcze w początkach XVI stulecia posiadała osiem wsi i ciągnęła zyski z licznych czynszów.

Książę Ludwik przywiązywał do tej fundacji wielką wagę, skoro w testamencie przekazał jej wszystkie swe zbiory, a także bogatą bibliotekę. Dbał również o odpowiednie pomieszczenia dla członków kolegiaty i dlatego obok obszernego placu pod budowę, gdzie kiedyś był ogród zamkowy, przekazał kanonikom kilka kamiennych domów, w tym jeden trzypiętrowy, gdzie mieścił się kapitularz czy też skarbiec. W innym znów budynku, nieco mniejszym, znajdowała się biblioteka.

Obszar przydzielony kolegiacie na cele budowlane poszerzył Ludwik w następnych latach. W 1387 roku wystawił specjalny przywilej, na mocy którego kolegiata otrzymała szereg dalszych posesji. W zamian za to dał książę miastu szmat lasu pod wsią Lubszą.

Do kolegiaty należał także szpital, nad którym mieli nadzór dwaj kanonicy. Prawo patronatu i prezentacji zarówno kanoników, jak i dziekana należało do księcia. Dodatkowo, jeszcze w lalach sporu kapituły wrocławskiej z radą miejską o sprowadzanie świdnickiego piwa, książę Ludwik zezwolił kolegiacie brzeskiej na sprowadzanie win zagranicznych oraz piwa z zakazem jednak handlowania tymi napojami na gruncie kolegiaty, a przede wszystkim w mieście, na co w roku 1394 wyraziła również zgodę rada miejska.

Ufundowanie kolegiaty przyniosło korzyść samemu księciu, Kościołowi i miastu. Książę pozyskał grono ludzi wykształconych, którzy wspierali jego kulturalne poczynania. Kościół umacniał swą pozycję na dworze i w mieście, a samo miasto przez napływ wielu światłych duchownych rosło w znaczenie. Rozwinęło się budownictwo, ożywił się handel i rzemiosło. Bogaci kanonicy wypożyczali znaczne kapitały kupcom brzeskim, a ci z kolei w testamentach przekazywali wiele swych dóbr na rzecz kolegiaty. Poza tym miasto uzyskało drugą szkołę na wysokim poziomie, zaopatrzoną w bibliotekę, gdzie mogły się kształcić także dzieci mieszczan brzeskich.

Dzięki pokojowej polityce i gospodarności władcy dobrobyt Brzegu zwiększał się ciągle. Duże dochody dawały czynsze z młynów. Mieszczanie płacili specjalne podatki na budowę fortyfikacji miejskich. Od Żydów, którzy bezpośrednio nie brali udziału w obronie miasta, pobierano w zamian za to wysokie podatki. Płynęły dochody z różnych kar, nakładanych przez władze miejskie za łamanie przepisów prawnych. Znaczną część budżetu miejskiego stanowiły dochody z należących do miasta wsi.

Zachowane opisy wyposażenia cechów miejskich świadczą o tym, że członkowie tych cechów posiadali drogą broń. I tak cech rzeźników miał na ratuszu, gdzie znajdował się mały arsenał, dwadzieścia trzy pancerze, około trzydziestu żelaznych hełmów i pięć małych tarcz, szewcy zaś piętnaście par żelaznych rękawic.

Rada miejska, idąc za przykładem księcia, zdobyła się wówczas na częściową przebudowę i rozbudowę starego kościoła św. Mikołaja, który stanowi do dziś jeden z najpiękniejszych zabytków gotyku. W latach 1370-1380 wzniesiono mury, a w następnym położono dach i zbudowano sklepienia. Obok mieszczan patronował również tej fundacji książę Ludwik, o czym świadczą odpowiednie zapisy w księgach rady miejskiej. Sam książę nie doczekał końca budowy i poświęcenia świątyni, gdyż nastąpiło to dopiero w dwadzieścia lat po jego śmierci, w 1417 roku.

Brzeg, znaczny za czasów księcia Ludwika ośrodek kultury, rzemiosła i handlu, nie był miastem wielkim. Szacuje się, że w XIV stuleciu mógł on posiadać co najwyżej trzy tysiące mieszkańców, przy czym co był duchownym. Ten nadmiar duchowieństwa i tutaj doprowadził do tarć między zakonami żebraczymi a klerem świeckim wszystkich Piastów śląskich Ludwik I brzeski dożył najbardziej sędziwego wieku. Umarł, mając 85 lat, co w owym czasie nieczęsto się zdarzało, szczególnie wśród panujących. Z poprzedników księcia wielu zmarło w sile wieku, jak Henryk III (45 lat), jego brat, arcybiskup Władysław (43 lata), Henryk IV (40), Henryk V (48), Henryk VI (45). Jedynie Brodaty zszedł ze świata jako 73-letni starzec, a ojciec Ludwika brzeskiego, który zmarł w wieku 66 lat, byłby żył dłużej, gdyby nie brak umiaru w jedzeniu i piciu.

Rodzinne życie księcia Ludwika układało się raczej szczęśliwie. Ożenił się dość późno, mając około 30 lat, podczas gdy inni książęta wstępowali w związki małżeńskie nieraz jako kilkunastoletni chłopcy.

Zona jego Agnieszka, córka Henryka II głogowskiego, a wdowa po Leszku raciborskim, mogła być starsza od Ludwika, skoro jej wdowieński stan trwał około 8 lat. Z miał książę dwóch synów i trzy córki. Najstarszy, Henryki urodził się około 1344 roku. Młodszy, Wacław, który przyszedł na świat w kilka lat później, zmarł dość młodo. Najstarsza z córek, Małgorzata, urodzona około 1343 roku, wychowywana następnie na dworze cesarskim w Pradze, poślubiła księcia Albrechta bawarskiego, który został potem hrabią Holandii. Jej ślub odbył się w roku 1353 w Pradze. Swą oprawę wdowią w wysokości 30 tysięcy florenów otrzymała w postaci miasta Deckendorf. Zmarła w Holandii w roku 1386 i pochowano ją w kościele zamkowym w Hadze. Z tego małżeństwa doczekał się Ludwik brzeski wnuczki Anny, którą wydano za króla Czech, Wacława IV. Niestety, związek ten nie przyniósł szczęścia Piastównie po kądzieli, gdyż mąż bardzo źle ją traktował, co niewątpliwie przyspieszyło jej zgon. Dzięki małżeństwu Małgorzaty z hrabią Holandii nawiązano niewątpliwie ściślejsze kontakty z Niderlandami, co musiało ożywić życie umysłowe dworu brzeskiego, a także miasta.

Druga córka Ludwika, Jadwiga, wyszła za Piasta, Jana II oświęcimskiego. Trzecia Katarzyna, została ksienią w Trzebnicy i zmarła dopiero w roku 1404 lub 1405. Miała prawdopodobnie swe własne kapitały, skoro z miasta Brzegu pobierała rocznie 14 grzywien czynszu.

Książę Ludwik spisał swą ostatnią wolę na dwa lata przed śmiercią (zmarł w roku 1398), a raczej dokonał nowego spisu, gdyż pierwszy jego testament pochodził z roku 1360. Spośród trzech jego synów żył w chwili zgonu księcia najstarszy, Henryk VIII, zwany Walecznym lub też Henryk "z Blizną, Szramą", i jemu przekazał Ludwik władzę. Henryk miał już wówczas 54 lata i przeżył ojca zaledwie o rok.

W testamencie, obok wielu szczegółowych rozporządzeń, dotyczących mienia, a zwłaszcza dzieł sztuki i biblioteki, wyrażał książę swe życzenia w sprawie pogrzebu. Prosił syna, aby go pochowano bez żadnych ceremonii i uroczystości, nie w trumnie, lecz jedynie owinięto w prześcieradło. O skromności pogrzebu świadczy choćby wydatek trzech grzywien dla kanoników i również trzech grzywien dla wikariuszy, które Henryk VIII miał im dać za udział w pochówku. Grube szare sukno, używane w takich razach, kazał Ludwik rozdać biednym.

Pochowano księcia tak, jak sobie życzył, nie wystawiono też żadnego pomnika ani sarkofagu. Najtrwalszy pomnik stworzył sobie sam jako doskonały gospodarz i administrator, dbały o dobro swych poddanych, miłujący pokój, sprawiedliwy, mecenas nauki i sztuki.

Utrzymywał uczonych, wśród których na pierwszym miejscu wymienić należy autora "Kroniki książąt polskich". Orientując się dobrze w ówczesnej sytuacji politycznej, wiedział, że odzyskanie korony polskiej przez Piastów śląskich było niemożliwe, jak niemożliwe było wówczas wyzwolenie Śląska spod zwierzchnictwa królów czeskich. Studiował kronikę polsko-śląską, napisaną na polecenie dziada, Henryka IV, i znał dzieje rodu piastowskiego, który był twórcą państwowości polskiej. Nie wystarczały mu jednak wiadomości zawarte w kronice, pragnął je poszerzyć o nowe źródła i w roku 1390, a zatem u schyłku swego życia, nakazał prowadzenie wykopalisk, pierwszych na terenie Polski. Chodziło o gród Ryczeń, który miał być schronieniem i czasową siedzibą pierwszych biskupów wrocławskich po najeździe Brzetysława. Ich szczątki mogły stanowić dla księcia cenne relikwie, które podkreśliłyby dawność tradycji miasta Brzegu.

Najbardziej cennym dziełem, jakie powstało na dworze księcia i jego patronatem, była niewątpliwie "Kronika książąt polskich", napisana przez członka kolegiaty św. Jadwigi. Powszechnie uznaje się, że był nim Piotr z Byczyny i że opracował swe dzieło w lalach 1384-1385. Do XIII wieku przedstawione tam fakty są raczej kompilacją z kroniki Galla i kroniki polsko-śląskiej, ale późniejsze czasy opisał autor samodzielnie i podał fakty prawdziwe, mając w bibliotece księcia szereg innych źródeł, między innymi ilustrowaną legendę o św. Jadwidze.

Tej matce Piastów i patronce Śląska poświęcił również książę specjalną księgę, bogato ilustrowaną, tzw. Kodeks Lubiński. Na kartach pergaminowych umieszczono tam życiorys Jadwigi (Vita maior, potem Vita minor), następnie modlitwę do niej, bullę kanonizacyjną i kazanie papieża Klemensa IV, wygłoszone z okazji "podniesienia na ołtarze". Cały ten tom zdobią bogate inicjały, wykonane piórkiem w barwie niebieskiej i czerwonej, oraz liczne kompozycje figuralne.

Także większość scen rysowano piórkiem i tylko niektóre podkolorowano akwarelą. Na końcu jest inskrypcja: "Opisano legendę większą i mniejszą o św. Jadwidze, ukończoną w roku pańskim 1353, wykonaną zaś sławnego księcia, pana Ludwika, księcia Śląska i pana legnickiego, na chwałę błogosławionej Jadwigi, niegdyś księżnej Śląska i Polski. Napisana zaś została ręką Mikołaja Pruzi na przedmieściu miasta Lubina".

Niestety, dziś ten piękny zabytek średniowiecznej sztuki śląskiej, przekazany przez Ludwika kolegiacie brzeskiej, nie wrócił do niej, lecz znajduje się dotychczas w Akwizgranie. Dostał się tam w ręce prywatne, okrężną drogą przez Czechy, Austrię i Amerykę.

Swą bogatą bibliotekę prawie w całości przekazał Ludwik kolegiacie brzeskiej. Pierwszy znany spis książęcego księgozbioru pochodzi z roku 1360, ale wymienia się tam raczej poszczególne rodzaje dzieł (np. książki liturgiczne, teologiczne, z dziedziny prawa kanonicznego itp.), brak natomiast bliższych danych o tytułach.

Wiele z tych książek pozostało do dziś dnia. Oczywiście największą wartość ma wspomniana już "Kronika książąt polskich", napisana na zlecenie księcia w brzeskim skryptorium. Istnieją rachunki z lat 1395 i 1397, które świadczą, że Ludwik płacił "scriptori historiae".

Nie ulega wątpliwości, że jego zbiory książkowe i artystyczne przewyższały pod względem ilości i jakości przeciętne kolekcje dworów książęcych, chlubnie świadcząc o kulturze umysłowej księcia i jego otoczenia.

Zgodnie z przedśmiertnym życzeniem Ludwika I nie wystawiono mu, jak wiemy, żadnego pomnika, ale mimo to mamy kilka współczesnych wyobrażeń osoby księcia zarówno w rysunku, jak i w rzeźbie. Jednym z pierwszych jest płaskorzeźba w tympanonie kaplicy zamkowej w Lubinie, gdzie umieszczono klęczącą postać księcia jako fundatora z rękoma skrzyżowanymi. Na tym samym tympanonie przedstawiono również żonę księcia, Agnieszkę Piastównę z linii Piastów głogowskich. 22

Bardziej wyrazisty jest wizerunek Ludwika w Kodeksie Lubińskim, który zawiera legendę obrazową o świętej Jadwidze. I tam ukazano księcia w pozycji klęczącej, jak również postać jego małżonki Poza tym popiersie Ludwika brzeskiego zachowało się, choć nie w tak doskonałym kształcie, na różnych pieczęciach. Dziś przeto możemy mieć pewne wyobrażenie o człowieku, któły tak wiele dokonał w swoim życiu.

Utrwalając tradycje piastowskie Śląska, ratował tym samym od zapomnienia i umacniał polskie tradycje tej ziemi. Zbliżał Śląsk do Polski, gdzie jeszcze Wówczas władał ostatni Piast w osobie Kazimierza Wielkiego. Jako lennik cesarza Karola IV niewielki miał krąg działalności politycznej i dlatego też nie mógł występować po śmierci Kazimierza ze swą kandydaturą do polskiego tronu, ale w dziedzinie gospodarczej i kulturalnej dbał jak nikt przed nim o wielkość rodowej tradycji. Jego osiągnięcia na tym polu są do dziś wartością trwałą.

Powstałą na jego dworze "Kronikę książąt polskich" już w XV stuleciu wykorzystywał Długosz do swych dziejów Polski, a po nim także inni historycy polscy, aż po dzień dzisiejszy. Bohaterowie tej kroniki, tacy jak chociażby Henryk "Pobożny" czy Henryk IV, są dotychczas symbolami jedności Śląska z Polską, tak zresztą jak to pojmowano na dworze księcia Ludwika w Brzegu. Właśnie w owej Kronice książąt polskich, tam, gdzie jest mowa o oddaniu Śląska w lenno królowi Czech, znajdujemy znamienne zdanie, że "może wskutek kary za popełnione grzechy ziemia wrocławska i księstwo takim sposobem przeniesiono z rąk panów naturalnych [Piastów] na obcych i została zatracona wolność książąt polskich".

Ludwik I wojen nie prowadził, ale w latach 1381-1382 doszło do ostrego konfliktu z królem Czech, w czym można upatrywać próbę zrzucenia zwierzchnictwa czeskiego. To się jednak nie udało, a Ludwik, nie będąc suwerennym księciem, nie mógł posiąść korony polskiej, chociaż z pewnością o niej marzył.


Żródła:

"Książęta piastowscy Śląska" - Zygmunt Boras


Ludwik I brzeski w "Poczet.com" autorstwa: Michała Szustera